„Fachowcy”
Dlaczego tacy jeszcze są? I dlaczego przy pierwszych sygnałach, że są mało fachowi ciągle u mnie pracują. Tzn. teraz już nie ale wtedy jeszcze pracowali. Te sygnały to rozmowa. Człowiek pyta o coś konkretnego a oni nie wiedzą o czym się mówi i tłumaczą, że robi się inaczej. Albo pierwsze efekty ich pracy, do których mam „ale”. Już wtedy powinno się powiedzieć wyp… dziękuję za współpracę, proszę zabrać swoje zabawki i opuścić mój teren. Dlaczego wtedy nie zawsze się reaguje? Powodów pewnie jest wiele trzeba tylko zdać sobie sprawę, że większość z nich jest nieistotna i wywalać „fachowców”. Lepiej teraz, niż później przez lata narzekać, że się tego nie zrobiło. Ale do rzeczy.
Nieśmiertelne kafelki. Już wcześniej pisałem jak to źle zaczeli, krzywo, problemy z dylatacją. Zmieniłem jednych na drugich. W samym układaniu w zasadzie zrobili to co chciałem ale niestety doszło do fugowania i … no właśnie ręce nam się załamały, nogi ugięły itp. Kafelki wybraliśmy Paradyż Legno Brown takie udające drewno, nawet na swojej powierzchni mają odpowiednią fakturę. Do tego pasowała nam bardzo ciemna brązowa fuga np. Wenge Atlasa. W Castoramie polecono nam Ceresita CE 43 w kolorze chocolate czyli też ciemny brąz jak nam pasuje a fuga elastyczna z włóknami szklanymi. „Fachowcy” zrobili swoje, na następny dzień mieliśmy tylko zetrzeć pyłek z kafelków. Ten pyłek okazał się drogą przez mękę. Każde zagłębienie w fakturze kafelków miało w sobie fugę.
Na dodatek fuga ta zrobiła się jakaś taka jasno szara zamiast czekoladowa i efekt był przerażający. Gdy fuga jest mokra to kolor ma odpowiedni, gdy wyschnie – szary.
Na mokro:
Na sucho:
Poszedłem do Castoramy powiedzieć co się stało z kolorem fugi to pierwsze co usłyszałem: „fuga przelana wodą”, że niby za dużo wody. Tylko jeden ze sprzedawców nieśmiało szepnął, że to nie ma znaczenia. Ale gdy opisałem konsystencję jaka była (taka miękka plastelina) zadzwonili do ceresita. Tam też oczywiście zaczęło się od „przelania” ale skończyło na chemii „Mellerud – środek do usuwania zamglenia cementowego”, która miała pomóc wyczyścić kafelki i przywrócić kolor fudze. Wcześniej oczywiście wypróbowałem inne środki i mogę opisać je tak (w kolejności stosowania):
Atlas Szop – w rozcieńczeniu z tabelki na opakowaniu nie działa tzn. nie ma efektów na tej fudze, kafelki się nie zmywają. Nie rozcieńczony, działa tak sobie, trzeba sporo się naszorować.
Mapei Keranet – podobnie jak Atlas trzeba szorować ale efekt chyba szybszy.
Sann Profi – Przypadł do gustu mojej żonie, bez szorowania, tylko przetarcie (namoczenie tym środkiem) i pozostawienie na chwilę odbarwia fugę do takiego ceglastego koloru. Potem już zwykłą wodą zmywa się ta odbarwiona fuga przy średnim szorowaniu.
Mellerud – mój faworyt, po namoczeniu i krótkim odczekaniu lekkie szorowanie i przemycie wodą pozostawia chyba najczyściejszy kafelek. Nawet fuga przybrała jakiś taki normalny kolor nie ciemnej ale czekolady. Niestety ma wady – strasznie śmierdzi, trzeba najbardziej wietrzyć bo można się zatruć. Wszystkie ww. płyny śmierdzą ale ten zostawia je daleko w tyle w smrodzie. I druga wada (a może w naszym przypadku zaleta) to gdy zostawię ten płyn dłużej na fudze i nie zmyję to wyżera ją i trzeba kłaść nową. I chyba tym się właśnie skończy. Sam położę nową fugę Wenge Atlasa.