Oj wczoraj się działo. Strop prawie gotowy do zalewania a beton może być dopiero za 5 dni. Po prostu w betoniarniach jest problem z gruchami. Zacząłem wydzwaniać po znajomych, może ktoś coś przyspieszy. Wytłumaczyłem gdzie, co, na jaką wysokość. I udało się, dzięki Bogusiowi jest grucha z taśmą ale bez betonu. Pan Janusz od gruchy zapewnił mnie, że jest odpowiednia. Teraz telefon do betoniarni, czy naleją 17.5 m3 betonu B20. Też się udało. Wykonałem w sumie sporo telefonów ale sukces. Gdy była już umówiona godzina, dzwonię na budowę dowiedzieć się czy wszystko jest ok. i okazało się, że owszem betoniarka jest ale tak średnio nadaje się do wylewania stropów, bardziej do fundamentów. Na strop może wrzucić beton ale tylko tak właściwie w jedno miejsce i całość ręcznie trzeba rozgarniać. Pan Marek musiał ściągnąć 8 osób na budowę zamiast 3.
I jakby tego było mało, grucha przyjechała za wcześnie i musiała czekać aż skończą szalowanie. Tu też aby beton pod swoim naporem nie zniszczył szalunku wkręca się w górne części desek wkręty i wiąże drutem do zbrojeń.
Ciekawe czy będą chcieli policzyć mi postojowe? Choć to nie moja wina, że była wcześniej niż się umawialiśmy i nie taka jak trzeba tylko troche mniejsza. Musiała zrobić 3 kursy po beton a nie 2.
Tak to wyglądało po 1 kursie:
Na koniec wjechała mi na końcówkę nawiertaki wyprowadzoną na poziom ziemi przekrzywiając ją. Na szczęście chyba nic nie zostało uszkodzone i nie trzeba dokopywać się do rury z wodą aby naprawić szkodę. Z tego wszystkiego, gdy wkurzony naprawiałem a właściwie lekko poprawiałem to co betoniarka zepsuła nie zrobiłem fotek. Szkoda. Tak to, w lekkim stresie się dzisiaj posuwała budowa. Ale warto było się podenerwować, strop jest zalany kilka dni wcześniej i może sobie powoli wysychać.
Teraz czeka mnie polewanie stropu przez kilka dni. Jak to powiedzieli w „Zmiennikach: Olewam sobie – lubię tą robotę”